1 października – dla uczniów to jeden z kolejnych dni roku szkolnego, dla pracowników kolejny dzień pracy, a dla studentów – to pierwszy dzień na studiach. Dzień w którym kończą się najdłuższe wakacje w życiu. Pięć lat nauki, egzaminy, staże, praktyki, praca – jednak najpierw trzeba przeżyć pierwszy dzień, jak zrobić to bezstresowo.
Inauguracja
Zanim wybierzesz się na inaugarcję (rozpoczęcie) roku akademickiego, warto poznać dojazd na uczelnię (najlepiej z aplikacją jakdojade), plan kampusu lub okolicę wydziału (np. na street view). Obecność na inaugaracji jest nieobowiązkowa, jednak na pierwszym roku warto się na niej znaleźć – poznasz miejsce, prowadzących, istotne informacje (np. kiedy i gdzie możesz odebrać legitymację studencką). Ten dzień jest też dobrym momentem na nawiązanie nowych znajomości.
Dziekanat
Dziekanat to instytucja pośrednicząca pomiędzy studentami a władzami uczelni, to najczęściej tutaj odbierasz legitymację, składasz podania i inne dokumenty. Istnieje wiele anegdot i kawałów o Paniach z dziekanatu. Pamiętajcie, że w Waszym wypadku wcale nie musi się to sprawdzić – Warto zachować dobre nastawienie i dużo cierpliwości. Przed pójściem do dziekanatu sprawdź informacje na stronie wydziału, popytaj znajomych, może się okazać, że możesz załatwić pewne sprawy online. Kiedy te żródła zawiodą, udaj się do dziekanatu z nastawieniem, że mogą czekać Cię kolejki lub komplikacje, jednak ostatecznie nie taki diabeł straszny…
UWAGA! Przed planowaną wizytą w dziekanacie koniecznie sprawdź jego dni i godziny otwarcia.
Rozejrzyj się!
Jeśli chcesz uniknąć niepotrzebnego stresu, warto od razu po inaugracji sprawdzić, gdzie znajduje się Twój wydział i sale, w których będziesz miał zajęcia. Ponadto możesz rozejrzeć się w poszukiwaniu: biblioteki, punktu xero i miejsca, w którym można coś zjeść. Taki rekonesans na pewno sprawi, że poczujesz się pewnie.
Warto jak najszybciej poznać miejsce i ludzi, dzięki temu łatwiej będzie przyswajać wiedzę i rozwijać własne zainteresowania.
opracowanie J. Jankowska, aktualizacja E. Zachoszcz
Komentarze: