Niestety w Polsce nie jest tak kolorowo. Humaniści zarabiają mniej od inżynierów. Na Zachodzie zaczyna się mówić o kierunkach humanistycznych jako o studiach „z wysokim zwrotem z inwestycji”.
Przykładem na to jest Georgia Institute of Technology, publiczna uczelnia, która ogłosiła, że jej humanistyczny wydział (Ivan Allen College) jest wśród pięciu najlepszych, jeśli chodzi o początkowe zarobki absolwentów, którzy zarabiać mają 47,9 tys. dol. rocznie, a według najnowszych danych nawet 55,3 tys. dol.
Uczelnia zachwala, że absolwentów wyróżnia „zdolność do podejmowania złożonych problemów poprzez łączenie światów technologicznych i nietechnologicznych”. Co więcej: „jako jedyna prawdziwie publiczna uczelnia na liście Georgia Tech uczy za przystępną cenę, z wysokim zwrotem z inwestycji”.
O humanistach
W uniwersyteckich gabinetach można usłyszeć argumenty przydatne w rozważaniach o „zwrocie z inwestycji” w humanistykę. Poniżej dwa z nich:
- Społeczeństwa zachodnie już kilkanaście lat temu przeszły fazę argumentowania, że humanistyka jest zbędna. Eliminowanie humanistyki nie przyniosło jednak ich gospodarkom oczekiwanych rezultatów. Natomiast przyniosło szkody: atakowani tracą poczucie godności i przydatności.
- Na krótką metę powiązanie uniwersytetu z rynkiem (a więc rezygnacja z”humanistycznego balastu”) bywa sukcesem. Ale taki uniwersytet po kilku latach wypada z pierwszej ligi. Odwracając się od humanistyki, akceptujemy to, że wszyscy znajdziemy się na peryferiach.
Źródło: wyborcza.pl
J. Jankowska
Komentarze: