Jest to artykuł kierowany głównie do przyszłych studentów pochodzących z mniejszych miejscowości, którzy zostaną niedługo wrzuceni w ogromny ocean miejski, w którym przyjdzie im codziennie spędzać wiele długich chwil, niczym sardynka w przepełnionej puszce. O czym mowa? O komunikacji miejskiej, jej zaletach i wadach, jeśli nie jesteśmy mobilni i nie posiadamy własnego samochodu.
Komunikacja miejska to nie tylko autobusy, to też tramwaje i pociągi kolei miejskich, a także w Warszawie ? metro (wciąż rozbudowywane!). Przyzwyczajanie się do rozkładów jazdy, zorientowanie się w topografii miasta i numerów poszczególnych autobusów czy tramwajów może wydawać się niemożliwe, lecz zajmuje przeciętnie 2 tygodnie. Świeżo upieczony student najpierw znajduje trasę do swojej uczelni i z powrotem. Bardzo dobrze jest znaleźć mieszkanie w okolicy, która umożliwia bezpośrednie dotarcie, np. jednym autobusem na teren uczelni. Następnie uczy się, jak dotrzeć do centrum miasta i do najpopularniejszych miejsc: centra handlowe, dworce, parki i zabytki. Później już spokojnie porusza się po całym mieście w granicach swoich potrzeb. Wiele stron internetowych, jak googlemaps, jakdojadę.pl oraz zumi.pl umożliwiają szybkie zaplanowanie trasy, uwzględniając preferencje dotyczące przesiadek czy czasu dojazdu.
Zalety komunikacji miejskiej
Przede wszystkim ? cena. Studenci mają 50% zniżki na wszystkie bilety ? od jednorazowych, przez czasowe i kilkudniowe, na długookresowych skończywszy. Jeśli bilet normalnie kosztuje 5 zł, student zapłaci 2.50, jeśli kosztuje 300 zł, dla studenta jest to 150 zł. To bardzo duża różnica, zwłaszcza biorąc pod uwagę długookresowe bilety, tzw. ?sieciówki?. Kolejną zaletą niewątpliwie jest brak stresu ? oczywiście pomijam sytuacje skrajne, kiedy jesteśmy dopiero w połowie trasy na zajęcia, na których ma się odbyć kolokwium, a my tkwimy w monstrualnym korku, który za nic nie chce się zmniejszyć ani, tym bardziej, zniknąć. Jeśli nie goni nas czas, to przebytą drogę można odbyć bezstresowo, przyjemnie, słuchając muzyki czy czytając dobrą książkę. Czasami taki korek może sprawić, że zdążymy się nagadać z dawno niewidzianym znajomym.
Karta sieciowa
Karta sieciowa, zwana też kartą miejską, to bardzo dobre rozwiązanie dla tych, którzy planują jeździć często i w dodatku różnymi środkami komunikacji. Karta obejmuje nie tylko autobusy, ale także pociągi (w obrębie miasta) i tramwaje, a także metro (w stolicy). To nie tylko okazja, żeby zwiedzić miasto właściwie za darmo, ale także możliwość poruszania się po nim bez problemu i ciągłego kupowania biletów.
Są też wady
Cóż… komfort jazdy pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza w godzinach szczytu, w godzinach 7-8 rano oraz 16-17 popołudniu. W momencie, kiedy zdecydowana większość mieszkańców jedzie do pracy oraz wraca do domu, znalezienie wolnej przestrzeni, która spełniałaby minimalne założenia nieprzekraczania przestrzeni intymnej każdego człowieka, graniczy niemal z cudem. Często się zdarza, że mamy czyjś łokieć w oku albo sami trzymamy dłoń na czyjejś szyi i to przez całą trasę do domu. Dyskomfort, odrętwienie różnych części ciała i narażanie się na przejawy złego humoru współpasażerów to niestety smutna codzienność, a nie syndromy sporadycznego pecha
O ile zimą można zaryzykować stwierdzenie, że autobusy są ostoją ciepła, kiedy za szybą panuje mróz i aż smutno czasami z niego wychodzić, to kierowcy często lubią otaczać się gorącą atmosferą nawet latem, tak więc nie zdziwcie się, jeśli, upoceni, wykończeni z gorąca dotkniecie grzejnika w autobusie a on okaże się być… gorący. O tak, podwójna zupa z ludzi w sosie własnym to bardzo zła mieszanka w ciągu miejskiego lata… być może dlatego właśnie wtedy są wakacje i wszyscy uciekają z miasta, by nie być zmuszonym korzystać z komunikacji miejskiej? Do wad należy również bycie zdanym na humor kierowcy, który czasami potrafi dać upust swojej złośliwości i zamknąć drzwi do autobusu lub tramwaju przed nosem.
Niestety, okazuje się, że najgorszą wadą komunikacji miejskiej są współpasażerowie. Często butni, skłonni do awantur, byle tylko wyrzucić z siebie swoje codzienne niepowodzenia, starsze panie, które potrafią nawet pobić za nieustąpienie im miejsca (nie ma wymówek, że się nie zauważyło), stali bywalcy komunikacji miejskiej, których zapach bynajmniej nie należy do najświeższych…
Oczywiście artykuł ma charakter bardziej żartobliwy, faktem jednak jest, że komunikacja miejska to tak naprawdę zbawienie dla każdego, kto z różnych powodów nie posiada samochodu bądź nie chce z niego korzystać. Próbując wyobrazić sobie świat pozbawiony komunikacji miejskiej, można mieć wrażenie, że byłaby to utopia pozbawiona jakichkolwiek zwad międzyludzkich i nieporozumień. Wtedy jednak ucieklibyśmy struci przez nieskończoną liczbę samochodów albo rozpoczęli koczowniczy styl życia ?dom-praca/szkoła-dom?. Mogłoby to być interesujące doświadczenie, choć zakładam, że ludzka leniwa natura prędzej wolałaby udusić się w samochodach niż wybrać własne nogi jako środek transportu.
Komunikacja miejska nie jest taka straszna, jak ją malują. Należy uzbroić się w cierpliwość i stalowe nerwy, nie przejmować się humorami współtowarzyszy podróży, bo nigdy nikomu się nie dogodzi. Najlepiej zabrać dobrą książkę, posłuchać muzyki i przyzwyczaić się do tego, że jedne zajęcia w ciągu dnia wcale nie oznaczają, że spędzi się 2 godzinki poza domem ? najczęściej trzeba doliczyć kolejne 2 na samą podróż.
Źródło: cke.edu.pl
Marta Kozownicka
Komentarze: